Wczoraj po raz pierwszy od narodzin Młodego, czyli od blisko 3 miesięcy, zostawiłam swojego szkraba w domu pod opieką taty na prawie cztery godziny. Wyrzuty sumienia - ogromne, ale - może zabrzmię jak wyrodna matka - chętnie spędziłam kilka chwil ze znajomymi i poplotkowałam :)
Każdej młodej mamie należy się chwila wytchnienia, w końcu nie jest tylko mleczarnią i opiekunką, ale potrzebuje też kilku chwil dla samej siebie, żeby czuć się dobrze. Jedyny problem, który może martwić niektóre mamy, to karmienie piersią. No bo logiczne, że nie nakarmimy dziecka, kiedy jesteśmy poza domem, bez maluszka. Wiadomo, zawsze można ściągnąć pokarm ręcznie lub laktatorem. A tych na naszym rynku jest całe zatrzęsienie. Osobiście kupiłam laktator ręczny firmy Avent, ale w moim przypadku prędzej wyrzeźbiłabym nim bicepsy niż faktycznie ściągnęła potrzebną ilość mleka. Owszem, korzystałam z niego dwa czy trzy razy, ale tylko do czasu, kiedy moja mama nauczyła mnie ściągać mleko ręcznie. Jak dla mnie jest to o wiele bardziej efektywne i przede wszystkim szybsze - wystarczy umiejętnie naciskać, a mleko leje się strumieniami :) Nie miałam możliwości jak dotąd wypróbować elektrycznego laktatora, być może ściąganie nim mleka odbywa się sprawniej niż ręcznym, któż wie...
Ściągnięte mleko można przechowywać w lodówce nawet 3 czy 4 dni, choć ja osobiście nie ryzykuję i trzymam je maks jedną dobę. Jeśli wiem, że mały nie wypije mleka, które zdążyłam już ściągnąć, najzwyczajniej w świecie mrożę mleko w zamrażarce. W specjalnych wysterylizowanych woreczkach może ono tam przebywać nawet pół roku, czyli ściągając teraz nie muszę się martwić brakiem pożywienia dla dziecka po powrocie do pracy :) Woreczki są strunowe, przez co ani kropla naszego cennego napoju się nie zmarnuje, a dzięki temu mamy również pewność, że bakterie nie przesiąkną do wnętrza. Sama najczęściej kupuję woreczki, ale są również pojemniki do mrożenia - ja używam ich tylko do ściągnięcia i przechowania w lodówce. Najpopularniejsze produkty tego typu w przystępnej cenie ma firma BabyOno, z tym że kupuję wszystko przez internet, więc na pewno wychodzi taniej niż w stacjonarnym sklepie.
A co jeszcze przyda się karmiącej mamie? Z całą pewnością wkładki laktacyjne, a jest ich całe zatrzęsienie. I tu wcale nie znaczy, że im droższe tym lepsze. Wypróbowałam już kilka i z własnego doświadczenia wiem, że bardzo chłonne są wkładki Baby Dream, które dostać można w Rossmannie za niewielką kwotę. Poza tym mają silny przylepiec i nie przemieszczają się w miseczce stanika. Z wkładek nocnych wypróbowałam jak na razie te produkcji Phillips Avent - mają podwójny przylepiec i są naprawdę mega chłonne - zwykłe wkładki na dzień powodują, że budzę się z mokrym stanikiem, koszulą i prześcieradłem ;)
Zaraz na początku mojej drogi z karmieniem wypróbowałam jeszcze muszle laktacyjne - świetna sprawa, szczególnie dla mam z obolałymi brodawkami. Konstrukcja tych muszli sprawia, że brodawka nie ma bezpośredniej styczności z biustonoszem, przez co o nic się nie ociera i nie rani. W dodatku firma Avent ma w komplecie dwie wersje:
- z "wywietrznikami", której absolutnie nie polecam przy dużej ilości pokarmu - pokarm po prostu się z nich wylewa,
- oraz muszle, które zbierają nadmiar pokarmu wyciekający z piersi - dzięki temu nie marnuje się on, lecz możemy go zebrać, przechować i podać dziecku, kiedy będzie taka potrzeba.
I jeszcze jedna uwaga na koniec - osobiście podaję dziecku od czasu do czasu swoje mleko w butelce (oczywiście z systemem antykolkowym:)), żeby mały się nie odzwyczaił i żebym miała pewność, że kiedy mnie nie ma w pobliżu, spokojnie wypija moje mleko z butelki podanej przez tatusia :)