Zapewne jeszcze w ciąży część kobiet decyduje się, jakie karmienie wybrać po porodzie. Ja w zasadzie od samego początku byłam zdecydowana na karmienie piersią i kiedy w szpitalu dowiedziałam się, że będę miała cesarskie cięcie, wystraszyłam się, że nie będę mogła karmić od samego początku. I tak rzeczywiście było. Po wybudzeniu z narkozy zostałam zawieziona na salę pooperacyjną i zobaczyłam małego dopiero jak już był wykąpany i nakarmiony mlekiem sztucznym. Zresztą pewnie i tak nie byłabym w stanie go wówczas nakarmić, bo nie mogłam się w ogóle ruszać. Ale wtedy jeszcze się nie poddawałam, myślałam, że na drugą dobę, jak już wstanę na nogi, będę mogła spokojnie go nakarmić. Nic bardziej mylnego. Sale szpitalne nie sprzyjały temu, żebym mogła spokojnie przystawiać małego do piersi, aż do skutku, a szczerze mówiąc personel medyczny też nie bardzo garnął się do tego, żeby mi pomóc, a to moje pierwsze dziecko, więc mam prawo wszystkiego nie wiedzieć. Niestety mały nie chciał jeść z piersi, od pielęgniarki z noworodków usłyszałam, że moje brodawki nie nadają się do karmienia. No więc wysłałam męża do apteki po tzw. kapturki, myśląc że to coś da. Dało niewiele - mały tylko raz napił się troszkę z jednej piersi i koniec...
Na nieszczęście na 3 dobę po porodzie pojawił się nawał mleczy, więc mąż znów po laktator, ale było już tak źle, że tylko potrenowałam mięśnie ramion, nic poza tym. Na oddziale położniczym szpitala wojewódzkiego w Tychach znalazła się jednak położna, która pomogła mi ręcznie ściągnąć trochę pokarmu. Dzięki temu nie doszło do zapalenia piersi. Nie były one też zbyt nabrzmiałe, co sprawiło, że kiedy tylko wróciliśmy do domu, mogłam zacząć na spokojnie przystawiać Piotrusia do piersi. Efekty od samego początku nie były może najlepsze, ale z czasem, tak gdzieś po tygodniu, karmiliśmy się już tylko piersią. I jak dotąd nadal tylko tak się karmimy. To naprawdę wspaniałe uczucie, że możesz dać swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, nawiązać z nim więź, której nikt poza Tobą nie jest w stanie nawiązać. Nie wspominając już o medycznych aspektach karmienia piersią. Uwielbiam te chwile, kiedy oczka Piotrusia tak intensywnie się we mnie wpatrują, uśmiechają się do mnie :) Cieszę się, że dane mi jest karmić moje dziecko piersią. I szczerze mówiąc mam jedynie trochę żalu, że w naszym kraju nie ma zbyt wielu miejsc dla matek i dzieci, gdzie można by spokojnie nakarmić dziecko. Ostatnio już nawet byłam zmuszona karmić dziecko w miejscu publicznym, w kawiarnianym ogródku na cieszyńskim rynku, ponieważ mały był głodny, a w Cieszynie jakiegokolwiek miejsca dla matki z dzieckiem brak. Zmiana pieluchy też utrudniona - na szczęście Piotruś mieści się bez problemów w gondoli wózka i tak go przebieram, ale co będzie, jak zmienimy wózek na spacerówkę?
Na nieszczęście na 3 dobę po porodzie pojawił się nawał mleczy, więc mąż znów po laktator, ale było już tak źle, że tylko potrenowałam mięśnie ramion, nic poza tym. Na oddziale położniczym szpitala wojewódzkiego w Tychach znalazła się jednak położna, która pomogła mi ręcznie ściągnąć trochę pokarmu. Dzięki temu nie doszło do zapalenia piersi. Nie były one też zbyt nabrzmiałe, co sprawiło, że kiedy tylko wróciliśmy do domu, mogłam zacząć na spokojnie przystawiać Piotrusia do piersi. Efekty od samego początku nie były może najlepsze, ale z czasem, tak gdzieś po tygodniu, karmiliśmy się już tylko piersią. I jak dotąd nadal tylko tak się karmimy. To naprawdę wspaniałe uczucie, że możesz dać swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, nawiązać z nim więź, której nikt poza Tobą nie jest w stanie nawiązać. Nie wspominając już o medycznych aspektach karmienia piersią. Uwielbiam te chwile, kiedy oczka Piotrusia tak intensywnie się we mnie wpatrują, uśmiechają się do mnie :) Cieszę się, że dane mi jest karmić moje dziecko piersią. I szczerze mówiąc mam jedynie trochę żalu, że w naszym kraju nie ma zbyt wielu miejsc dla matek i dzieci, gdzie można by spokojnie nakarmić dziecko. Ostatnio już nawet byłam zmuszona karmić dziecko w miejscu publicznym, w kawiarnianym ogródku na cieszyńskim rynku, ponieważ mały był głodny, a w Cieszynie jakiegokolwiek miejsca dla matki z dzieckiem brak. Zmiana pieluchy też utrudniona - na szczęście Piotruś mieści się bez problemów w gondoli wózka i tak go przebieram, ale co będzie, jak zmienimy wózek na spacerówkę?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz