wtorek, 31 grudnia 2013

Nadszedł czas podsumowań...

W kończącym się powoli 2013 roku wydarzyło się sporo rzeczy. Części z nich nawet w tej chwili dobrze lub w ogóle nie pamiętam, bo najważniejsze wydarzenie w naszym życiu przyćmiewa wszelkie pozostałe :)

sobota, 28 grudnia 2013

Wybór fotelika to ogromnie ważna decyzja

I nie chodzi absolutnie o wybór koloru, modelu czy danej marki, a odpowiednie dopasowanie fotelika do dziecka, a także do samochodu.


Różne modele fotelików mają różne kształty, podobnie jak kanapy w naszych samochodach, przez co nie każdy model fotelika samochodowego pasuje do każdego samochodu. Dlatego niezmiernie ważne jest wybranie się na zakupy z dzieckiem - aby sprawdzić, czy jest mu w danym foteliku wygodnie, oraz z samochodem, ponieważ również ważne jest wypróbowanie, czy fotelik idealnie daje się zamontować. Idealnie, czyli bezpiecznie.

piątek, 27 grudnia 2013

Pierwsze takie święta

Po raz pierwszy w naszym życiu święta spędziliśmy jako 3-osobowa rodzina. Oczywiście najważniejszą osobą podczas nich był Piotruś i właściwie wszystko było dopasowane pod niego - godzina wieczerzy wigilijnej, odwiedziny u rodziny, spacerek w świąteczne popołudnie. 

Wszystko, nawet rozdawanie prezentów nie sprawiło nam dorosłym tyle frajdy, co obdarowanie Młodego, który na każde kolejne zawiniątko robił coraz większe oczy, a na jego twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech :)

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Świąteczny czas

Strasznie szybko leci ostatnio czas, nawet nie wiem, kiedy kończy się kolejny dzień, tydzień, a nawet miesiąc. Dopiero co przyjechaliśmy z małym zawiniątkiem ze szpitala do domu, a nasz mały skarb za niedługo skończy 9 miesięcy! I w tym pędzie trzeba się teraz zatrzymać, wyciszyć, spędzić spokojnie choć tych kilka chwil, wbrew obiegowemu hasłu "święta, święta i po świętach"... 

niedziela, 17 listopada 2013

Dawno mnie nie było

Sporo czasu minęło, odkąd ostatni raz miałam czas, żeby cokolwiek tutaj naskrobać. Sporo się dzieje, stąd też taka dłuuuga przerwa, ale mam nadzieję, że będę miała możliwość częściej tu zaglądać.

W październiku zostałam studentką studiów podyplomowych. Okazji nie mogłam zmarnować, ponieważ studia są całkowicie finansowane z funduszy unijnych, a plan studiów jest bardzo przydatny. Dziś właśnie po raz drugi wróciłam z zajęć, na które jeżdżę do Krakowa. Odskocznia od codziennych obowiązków zawsze się przyda, choć z drugiej strony ściągnęłam go sobie na głowę inne obowiązki w postaci różnego rodzaju zadań domowych, projektów, kolokwiów i innych zaliczeń. 

czwartek, 31 października 2013

Jak co tydzień na basenie...

Każda niedziela ma jeden punkt programu, który nigdy się nie zmienia (no chyba, że akurat jesteśmy na wyjeździe) - wizyta na basenie. Odkąd tylko Piotruś skończył 3 miesiące co tydzień pływa, niezależnie od tego jaka aura za oknem - słońce czy deszcz, upał czy chłodny dzień. Jak na razie mrozów na szczęście nie ma, ale to tym bardziej nie powstrzyma nas od pływania. Jedyne co nas może od pływania powstrzymać to gorączka, bo nawet katar nam nie straszny, a nawet bym powiedziała, że gdy katar męczy, woda ozonowana jest zbawienna - pięknie przefiltruje zapchany nosek.

Odwiedzinki u rodzinki

Oj daleko zajechaliśmy w ostatni weekend. To był pierwszy aż tak długi wyjazd naszego szkraba, ponieważ spędziliśmy w drodze w sumie 6 godzin w jedną stronę. Obawy były spore - co jak co, ale fotelik samochodowy do najwygodniejszych z pewnością nie zależy, a siedzenie w jednej pozycji, nawet mimo przerw nawet dla dorosłego jest męczące, a co dopiero dla takiego malucha...

wtorek, 15 października 2013

Zaczęliśmy drugie półrocze!

Nasz synek 3 października ukończył 6 miesiąc swojego życia. Nawet nie wiem, kiedy ten czas minął, bo każdy dzień wydaje się pędzić z prędkością światła. Te sześć miesięcy pokazuje jednak, jak wiele zmienia się w naszym życiu, w życiu młodych rodziców, którym wraz z pojawieniem się na świecie pierworodnego zupełnie zmienia się perspektywa postrzegania świata. I nie chodzi tyle o górnolotne priorytety, które oczywiście też są ważne, ile o takie zwykłe proste rzeczy, które napotykamy każdego dnia.

sobota, 12 października 2013

Tęsknię za morzem...

Od kilku lat, a dokładnie od naszego ślubu, czyli już dobre 6 lat temu, staraliśmy się co roku wyjeżdżać w okolice, gdzie można popływać w słonej wodzie i pospacerować po ciepłym piasku na plaży (albo kamieniach, byleby brzegiem morza).

niedziela, 6 października 2013

Przyszła pora na nowe smaki

Do ukończenia przez naszego synka 6 miesięcy nie wprowadzaliśmy do jego diety żadnych zmian - pił tylko i wyłącznie mleko mamy, w okresie najwyższych temperatur latem wprowadzając jedynie dodatkowo wodę przegotowaną. 


Pół roku Piotruś właśnie skończył, więc przyszła najwyższa pora na rozszerzanie diety.

wtorek, 1 października 2013

Wzmacnianie odporności u niemowląt

Niestety widoków na powrót ciepłych dni brak. Skończyły się czasy, kiedy można było szybko wyjść z domu, bez tracenia czasu na zakładanie na siebie kolejnych warstw ubrań. Niestety od kilku już dni jest tak zimno, że wyjście z domu bez odpowiedniego ubioru grozi co najmniej katarem, jeśli nie czymś gorszym. Dziś było już apogeum, ponieważ wiał tak potwornie mroźny wiatr, że najchętniej siedziałabym w domu przy kominku cały dzień, z kubkiem herbaty z cytryną i sokiem malinowym w ręce. Ale nie można się aż tak poddawać złej aurze za oknem, dlatego też opatuleni i okrycie kocem wyruszyliśmy na spacerek w południe, kiedy jeszcze rozpieszczało nas słońce.

wtorek, 24 września 2013

Przecież synku jest 5 rano!!!

Dla mnie środek nocy, ale dla mojego synka to już najwyższy czas, aby wstać i rozpocząć dzień. Budzi się i nawet nie krzyczy, tylko zaczyna się wiercić w łóżeczku, a kiedy staję nad nim, to otrzymuję najpiękniejszy uśmiech, jakim mnie kiedykolwiek obdarzył :) Śmieją się nie tylko jego usta, ale też oczy, a właściwie cały jest jednym wielkim uśmiechem, majtając radośnie rączkami i nóżkami. I to nieważne, że o tej porze roku o godzinie 5 rano jest jeszcze całkiem ciemno - jak tylko pojawia się w jego polu widzenia mama lub tata, dzień uważa za rozpoczęty. I tak od kilku dni..

niedziela, 22 września 2013

I lato się skończyło...

Tak właśnie i oto dobiegło końca lato 2013. Nasze pierwsze lato w powiększonym gronie, pierwsze lato z Piotrusiem. Skończyły się upały, marzenie o morzu lub chociaż chwili w chłodnej wodzie. Skończyło się to, co lubię najbardziej, czyli dłuuuugie dni i bezchmurne noce, podczas których każdy dojrzeć mógł choć jedną spadającą gwiazdę. Skończyło się to lato i takie już nigdy więcej nie nadejdzie, bo już nigdy nie będzie pierwszego lata z Piotrusiem. 

czwartek, 19 września 2013

Znowu depresyjna pogoda...

Po jednym słonecznym dniu dziś znowu przyszły chmury i dzień stał się znowu bardziej przygnębiający. Z domu za bardzo na długo nie ma co wychodzić, tym bardziej że nasz maluszek dalej lekko podziębiony. A przez chorobę również bardziej senny - zwykłe półgodzinne drzemki zamienił na dużo dłuższe, wczoraj nawet dwugodzinne. 

środa, 18 września 2013

Nadeszła pora na jesienne przeziębienia :(

Po wczorajszej i przedwczorajszej dołującej, deszczowej i chłodnej pogodzie dziś wyszło słońce. Od razu po przebudzeniu stwierdziłam, że dziś w końcu dłuuugi spacer na mur beton, bo trzeba wchłaniać witaminę D póki jest taka możliwość. Niestety zatkany nosek i lekki kaszel zmienił nasze plany i zamiast długiego spaceru wybraliśmy się na krótki spacerek, tak dla zahartowania.

poniedziałek, 16 września 2013

Warsztaty "Mamo To ja" w Bielsku-Białej

Prawie tydzień temu, 10 września, wzięłam udział w warsztatach, organizowanych przez czasopismo "Mamo to ja" w hotelu Qubus w Bielsku-Białej. W czymś takim brałam udział po raz pierwszy i w sumie nie mam porównania do innych tego typu imprez, ale podsumowując wypad z Małym do Bielska uważam za udany. Niestety nie ze względu na samą treść warsztatów, a przede wszystkim ze względu na możliwość spędzenia czasu z synkiem wśród innych maluchów, pobycia z innymi mamami oraz przede wszystkim spotkania się z przyjaciółką, która też wzięła udział ze swoją córeczką w tych warsztatach.


piątek, 6 września 2013

Jesienna garderoba Młodego

U nas ostatnio sporo się dzieje - oprócz codziennych tradycyjnych spacerków, pojawiły się i dalsze wyjazdy, a także nowe plany/pomysły na przyszłość. A czas tak zaiwania, że nawet się nie obejrzymy, a będzie jesień... W związku z tym zaczęłam powoli kompletować garderobę młodego na sezon jesienny. Jak wiadomo ciuszki dla dzieci są horendalnie drogie, a wszystko dlatego, że rodzice tak czy siak muszą kupić dziecku coś na grzbiet, więc i sprzedawcy czy sieciówki windują ceny jak się da. 


poniedziałek, 2 września 2013

Wprowadzamy gluten - czyli pierwsze kroki z nowym jedzonkiem

Nasz mały synek od początku swego życia karmiony jest piersią. No prawie od samego początku, ale o tym pisałam już wcześniej. Zgodnie z zalecaniami WHO i naszej pani doktor, Piotruś powinien być karmiony piersią do końca 6 miesiąca życia. Czytając jednak różniste poradniki o żywieniu dzieci i niemowląt doczytałam się, że dzieciom karmionym piersią już w 5 miesiącu należy zacząć wprowadzać gluten, a dzieciom karmionym mlekiem modyfikowanym w 6 m. ż. 

środa, 21 sierpnia 2013

Kąpiel w wiaderku

Jak wszyscy przykładni rodzice chcieliśmy przed porodem wyposażyć się w wanienkę do kąpieli noworodka, a w zasadzie to po wanienkę wybrał się mój mąż, kiedy ja leżałam w szpitalu i młody był już na świecie. Chcąc być praktycznymi wybraliśmy wspólnie (po konsultacjach telefonicznych, kiedy ja po cc ledwo żywa musiałam się decydować na kolor - wtedy było mi wszystko jedno i nawet nie pamiętam, co proponowałam, ale wanienka wybrana przez mego lubego jest naprawdę śliczna) model większy, tak aby starczył na dłużej. 

sobota, 17 sierpnia 2013

Konkursy, konkursy...

Odkąd zostałam mamą atakują mnie maile, wiadomości na facebook'u, a nawet smsy i każdy zachęca do wzięcia udziału w konkursie. Konkursy dla mam i ich pociech organizują duże, znane marki jak choćby Nestle, Bebiko czy Hipp, jednak sporo znajdziemy również u mniej znanych blogerów, czy sklepów, które chcąc zachęcić klientów do zakupów kuszą konkursami.


wtorek, 6 sierpnia 2013

Mamie też się coś od życia należy

A jak... Chwila relaksu, najlepiej z książką lub czasopismem, wyjście na zakupy, spotkanie z koleżanką, albo jeszcze fajniej - aktywnie! Moja ulubiona aktywność - pływanie. 

4 miesiące minęły jak jeden dzień...

Dokładnie rok temu dowiedziałam się o tym, że jestem w ciąży. Zaskoczenie ogromne, bo w ogóle się tego nie spodziewałam. Niby jakoś dziwnie się czułam, ale nie byłam do końca przekonana, że to TO. A u lekarza mogłam od razu oglądać i słuchać bicia serduszka mojego małego aniołka, który wówczas mierzył jakiś centymetr :)

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Nadszedł ciężki czas w usypianiu...

Oj ciężko, ciężko uśpić ostatnio małego Piotrusia. Nawet jeśli jest bardzo zmęczony i trze oczka, to walczy do końca i nie chce się dać. No bo może jeszcze trochę pobawi się na macie edukacyjnej, albo tata go ponosi i pozna znowu troszkę więcej świata. 

niedziela, 28 lipca 2013

Moja zmora - rozstępy

Od 4 miesiąca ciąży regularnie smarowałam się różnymi preparatami na rozstępy. Aż do czasu, kiedy w 8 miesiącu ciąży trafiłam na 4 tygodnie do szpitala - wsmarowywanie specyfików było tam nieco utrudnione, w związku z tym nie było ono już tak regularne. Skutek był porażający - na moim brzuchu, udach i pośladkach pojawiły się naprawdę ogromne rozstępy, których co najlepsze w ciąży nie mogłam nawet dojrzeć, jedynie co w lustrze. Po porodzie zobaczyłam, jakie spustoszenie zasiały rozstępy na moim ciele - zaraz też wzięłam się za walkę z nimi.

środa, 24 lipca 2013

Wodne przygody na basenie

W niedzielę byliśmy po raz trzeci na basenie. Ponieważ my, rodzice, uwielbiamy pływać, jeszcze będąc w ciąży wiedziałam, że nasz synek też na basen będzie chodził. I to od momentu, kiedy tylko może.

wtorek, 23 lipca 2013

niedziela, 21 lipca 2013

"Zielona" lektura-poradnik

Ostatnio podczas kupowania pieluszek wielorazowych, zakupiłam w sklepie internetowym naksi.pl książkę, którą od bardzo dawna chciałam przeczytać, ale jakoś nigdy nie mogłam się zebrać, żeby ją nabyć. W końcu mi się to udało i kiedy tylko otrzymałam przesyłkę, od razu zaczęłam ją czytać. Ta książka to "Poradnik dla zielonych rodziców". Choć nazwa wskazuje, że przeznaczona jest dla rodziców, moim zdaniem powinien ją przeczytać każdy, komu ekologia i zdrowie są bliskie sercu.

niedziela, 14 lipca 2013

Pakowanie do szpitala

Ja już co prawda mam to dawno za sobą, ale ostatnio doradzałam koleżance, co należy bezwzględnie zabrać ze sobą do porodu i przypomniałam sobie, co sama pakowałam. A spakowana byłam prawie dwa miesiące przed terminem, żeby być zwartą i gotową.

sobota, 13 lipca 2013

Laktator Lovi

Kilka dni temu otrzymałam laktator elektroniczny LOVI PROLACTIS. Ponieważ po otwarciu przesyłki moim oczom ukazało się istne "laktacyjne" cudo, od razu zabrałam się do testowania.

wtorek, 9 lipca 2013

Pieluszki wielorazowe - już nie tylko tetra...

Jeszcze będąc w ciąży usłyszałam od położnej, że pieluszki jednorazowe, czyli pampersy, nie są wskazane dla chłopców, ponieważ wg najnowszych badań powodują wiele chorób układu moczowo-płciowego. Cóż, nie sprawdzałam nigdzie tej informacji, ale postanowiłam zastanowić się nad wyborem pieluch dla naszego brzdąca, choć perspektywa prania i prasowania pieluch z tetry jakoś nie bardzo do mnie przemawiała...

Każdy lubi niespodzianki

Oj, każdy, każdy, a ja z całą pewnością i to baaaardzo :) Dlatego wczorajszy dzień był mega sympatyczny, miły, wesoły i szczęśliwy, nawet jeśli to był poniedziałek. I był taki od samego rana, a dokładnie od godziny 9, kiedy to kurier przyniósł mi paczkę od firmy LOVI.

piątek, 5 lipca 2013

Pieluszkowe dylematy

Jak wszyscy rodzice, stanęliśmy jeszcze będąc w ciąży, przed ważnym pytaniem - jakie pieluchy będzie nosił nasz synek, aby czuł się w nich jak najbardziej komfortowo, abyśmy my nie mieli zbyt wiele pracy i przede wszystkim, aby jego pupa i całe bogactwo skrywane w pieluszce było zdrowe długie lata. Dylemat o tyle trudniejszy do rozwiązania, że pieluszkowy rynek jest przeogromny...

środa, 3 lipca 2013

Kąpielowe love

Czy są jakieś dzieci, które nie lubią kąpieli? Jakoś ciężko mi sobie to wyobrazić... Chociaż może jednak... Nasz synek uwielbia kąpiel, kocha wodę do tego stopnia, że w czasie chrztu zamiast płakać, jak ksiądz polał mu główkę, to beztrosko się roześmiał :)
Nasz kąpielowy rytuał zaczynamy najczęściej (jak mały jest bardzo zmęczony, to opuszczamy tę część programu) od masażu - najpierw stópki i nóżki, potem coraz wyżej, czyli brzusio, rączki, no i na koniec główka. A do masażu najlepiej sprawdza się u nas oliwka - jakaś zwykła, żadna tam wypasiona. Najpierw to była oliwka z Hippa, ostatnio zaopatrzyłam się w delikatną oliwkę z Nivei.
Jak już się wymasujemy, to przechodzimy dalej, czyli wskakujemy do wody. W wodzie oczywiście jakiś specyfik dla skórki, w naszym przypadku Oilatum. Kupić można wszędzie, i w drogeriach, i w aptekach, i w sieci oczywiście, trzeba tylko polować na dobre okazje. Dziś na przykład w aptece zapłaciłam o 22 złote mniej niż w drogerii i to wcale nie z powodu promocji, tylko produkt był importowany (nie wiem sama jak to możliwe, ale jednak). Jak już się wyciaplamy w wodzie, to szybko na ręczniczek, wycieramy się, pielucha i pajac, no i czas na kolację...

środa, 26 czerwca 2013

Wielkie wyjście... czyli jak nie zagłodzić małego człowieka :)

Wczoraj po raz pierwszy od narodzin Młodego, czyli od blisko 3 miesięcy, zostawiłam swojego szkraba w domu pod opieką taty na prawie cztery godziny. Wyrzuty sumienia - ogromne, ale - może zabrzmię jak wyrodna matka - chętnie spędziłam kilka chwil ze znajomymi i poplotkowałam :) 
Każdej młodej mamie należy się chwila wytchnienia, w końcu nie jest tylko mleczarnią i opiekunką, ale potrzebuje też kilku chwil dla samej siebie, żeby czuć się dobrze. Jedyny problem, który może martwić niektóre mamy, to karmienie piersią. No bo logiczne, że nie nakarmimy dziecka, kiedy jesteśmy poza domem, bez maluszka. Wiadomo, zawsze można ściągnąć pokarm ręcznie lub laktatorem. A tych na naszym rynku jest całe zatrzęsienie. Osobiście kupiłam laktator ręczny firmy Avent, ale w moim przypadku prędzej wyrzeźbiłabym nim bicepsy niż faktycznie ściągnęła potrzebną ilość mleka. Owszem, korzystałam z niego dwa czy trzy razy, ale tylko do czasu, kiedy moja mama nauczyła mnie ściągać mleko ręcznie. Jak dla mnie jest to o wiele bardziej efektywne i przede wszystkim szybsze - wystarczy umiejętnie naciskać, a mleko leje się strumieniami :) Nie miałam możliwości jak dotąd wypróbować elektrycznego laktatora, być może ściąganie nim mleka odbywa się sprawniej niż ręcznym, któż wie... 

Ściągnięte mleko można przechowywać w lodówce nawet 3 czy 4 dni, choć ja osobiście nie ryzykuję i trzymam je maks jedną dobę. Jeśli wiem, że mały nie wypije mleka, które zdążyłam już ściągnąć, najzwyczajniej w świecie mrożę mleko w zamrażarce. W specjalnych wysterylizowanych woreczkach może ono tam przebywać nawet pół roku, czyli ściągając teraz nie muszę się martwić brakiem pożywienia dla dziecka po powrocie do pracy :) Woreczki są strunowe, przez co ani kropla naszego cennego napoju się nie zmarnuje, a dzięki temu mamy również pewność, że bakterie nie przesiąkną do wnętrza. Sama najczęściej kupuję woreczki, ale są również pojemniki do mrożenia - ja używam ich tylko do ściągnięcia i przechowania w lodówce. Najpopularniejsze produkty tego typu w przystępnej cenie ma firma BabyOno, z tym że kupuję wszystko przez internet, więc na pewno wychodzi taniej niż w stacjonarnym sklepie.

A co jeszcze przyda się karmiącej mamie? Z całą pewnością wkładki laktacyjne, a jest ich całe zatrzęsienie. I tu wcale nie znaczy, że im droższe tym lepsze. Wypróbowałam już kilka i z własnego doświadczenia wiem, że bardzo chłonne są wkładki Baby Dream, które dostać można w Rossmannie za niewielką kwotę. Poza tym mają silny przylepiec i nie przemieszczają się w miseczce stanika. Z wkładek nocnych wypróbowałam jak na razie te produkcji Phillips Avent - mają podwójny przylepiec i są naprawdę mega chłonne - zwykłe wkładki na dzień powodują, że budzę się z mokrym stanikiem, koszulą i prześcieradłem ;) 
Zaraz na początku mojej drogi z karmieniem wypróbowałam jeszcze muszle laktacyjne - świetna sprawa, szczególnie dla mam z obolałymi brodawkami. Konstrukcja tych muszli sprawia, że brodawka nie ma bezpośredniej styczności z biustonoszem, przez co o nic się nie ociera i nie rani. W dodatku firma Avent ma w komplecie dwie wersje:

  •  z "wywietrznikami", której absolutnie nie polecam przy dużej ilości pokarmu - pokarm po prostu się z nich wylewa,
  • oraz muszle, które zbierają nadmiar pokarmu wyciekający z piersi - dzięki temu nie marnuje się on, lecz możemy go zebrać, przechować i podać dziecku, kiedy będzie taka potrzeba.
I jeszcze jedna uwaga na koniec - osobiście podaję dziecku od czasu do czasu swoje mleko w butelce (oczywiście z systemem antykolkowym:)), żeby mały się nie odzwyczaił i żebym miała pewność, że kiedy mnie nie ma w pobliżu, spokojnie wypija moje mleko z butelki podanej przez tatusia :)




poniedziałek, 24 czerwca 2013

Kosmetyczne przyjemności :)

Od kilku miesięcy regularnie zamawiam pudełka glossybox (więcej informacji można znaleźć tutaj: glossybox), w których co miesiąc znajdują się różne próbki lub pełnowymiarowe kosmetyki dla kobiet. Kosmetyki zawsze są zapakowane w fajne różowe pudełka, które można potem wtórnie wykorzystywać do przeróżnych rzeczy - ja na przykład przechowuję w nich biżuterię, ozdoby świąteczne, a jedno wykorzystałam też kiedyś jako opakowanie na prezent. 

W czerwcu glossy zadbało również o młode mamy i ich maluszki. W specjalnej edycji mum&baby znajdują się kosmetyki dla mamy i maluszka. 
Dla młodej mamy znaleźć można między innymi mini opakowanie kremu na rozstępy Palmer's, którego sama bardzo chętnie używam już od dłuższego czasu, przede wszystkim za pyszny zapach kakaowy ;) Oprócz tego balsam do biustu Tołpa dla kobiet w ciąży i po porodzie - pełnowymiarowe opakowanie za ok. 49,99zł. Jedynie szkoda, że nie może być używany w czasie karmienia piersią, więc na razie czeka w szufladzie :/
Pudełko w pełnej okazałości...
Dla dzieciaczka znalazłam w pudełku produkty firmy Mixa baby, z którymi spotkałam się po raz pierwszy. Są to krem na pupę i woda oczyszczająca bez spłukiwania do mycia. Woda jest naprawdę super, w poręcznej butelce z pompką, ale dla mnie najważniejsze jest to, że nie muszę przegotowywać ani studzić wody, żeby umyć buzię Piotrusia, tylko mam ją zawsze pod ręką. A cena też przyziemna - ok. 14,99zł za 250ml, podobnie jak krem na pupę. Muszę tylko zlokalizować te produkty w jakiejś drogerii, żeby wiedzieć, gdzie mogę się w nie zaopatrywać.
Dzięki glossy wypróbowałam również pieluszki z zieloną herbatą - mają bardzo przyjemny zapach i ponoć nie uczulają - niestety po wypróbowaniu dwóch sztuk, które były w pudełku, ciężko to stwierdzić, jednak kupon na 10% rabatu może zachęcić do zaopatrzenia się w większe ich ilości - cena ogólnie porównywalna do firmowych Pampersów.
Bardzo spodobał mi się również szampon i płyn do mycia ciała dla dzieci firmy Pat&Rub - bardzo fajnie pachnie, dobrze się pieni, a przede wszystkim zrobiony jest z przyjaznych dla skóry niemowlaka składników. Opakowanie 50ml, które znalazłam w pudełku, starcza na jakieś 8-10 kąpieli, więc nie jest źle, a cenę pełnowymiarowego opakowania (250ml - 45zł, 500ml - 75zł), też jeszcze da się przeżyć.
...a oto jego zawartość 

niedziela, 23 czerwca 2013

Trudne początki karmienia

Zapewne jeszcze w ciąży część kobiet decyduje się, jakie karmienie wybrać po porodzie. Ja w zasadzie od samego początku byłam zdecydowana na karmienie piersią i kiedy w szpitalu dowiedziałam się, że będę miała cesarskie cięcie, wystraszyłam się, że nie będę mogła karmić od samego początku. I tak rzeczywiście było. Po wybudzeniu z narkozy zostałam zawieziona na salę pooperacyjną i zobaczyłam małego dopiero jak już był wykąpany i nakarmiony mlekiem sztucznym. Zresztą pewnie i tak nie byłabym w stanie go wówczas nakarmić, bo nie mogłam się w ogóle ruszać. Ale wtedy jeszcze się nie poddawałam, myślałam, że na drugą dobę, jak już wstanę na nogi, będę mogła spokojnie go nakarmić. Nic bardziej mylnego. Sale szpitalne nie sprzyjały temu, żebym mogła spokojnie przystawiać małego do piersi, aż do skutku, a szczerze mówiąc personel medyczny też nie bardzo garnął się do tego, żeby mi pomóc, a to moje pierwsze dziecko, więc mam prawo wszystkiego nie wiedzieć. Niestety mały nie chciał jeść z piersi, od pielęgniarki z noworodków usłyszałam, że moje brodawki nie nadają się do karmienia. No więc wysłałam męża do apteki po tzw. kapturki, myśląc że to coś da. Dało niewiele - mały tylko raz napił się troszkę z jednej piersi i koniec...
Na nieszczęście na 3 dobę po porodzie pojawił się nawał mleczy, więc mąż znów po laktator, ale było już tak źle, że tylko potrenowałam mięśnie ramion, nic poza tym. Na oddziale położniczym szpitala wojewódzkiego w Tychach znalazła się jednak położna, która pomogła mi ręcznie ściągnąć trochę pokarmu. Dzięki temu nie doszło do zapalenia piersi. Nie były one też zbyt nabrzmiałe, co sprawiło, że kiedy tylko wróciliśmy do domu, mogłam zacząć na spokojnie przystawiać Piotrusia do piersi. Efekty od samego początku nie były może najlepsze, ale z czasem, tak gdzieś po tygodniu, karmiliśmy się już tylko piersią. I jak dotąd nadal tylko tak się karmimy. To naprawdę wspaniałe uczucie, że możesz dać swojemu dziecku poczucie bezpieczeństwa, nawiązać z nim więź, której nikt poza Tobą nie jest w stanie nawiązać. Nie wspominając już o medycznych aspektach karmienia piersią. Uwielbiam te chwile, kiedy oczka Piotrusia tak intensywnie się we mnie wpatrują, uśmiechają się do mnie :) Cieszę się, że dane mi jest karmić moje dziecko piersią. I szczerze mówiąc mam jedynie trochę żalu, że w naszym kraju nie ma zbyt wielu miejsc dla matek i dzieci, gdzie można by spokojnie nakarmić dziecko. Ostatnio już nawet byłam zmuszona karmić dziecko w miejscu publicznym, w kawiarnianym ogródku na cieszyńskim rynku, ponieważ mały był głodny, a w Cieszynie jakiegokolwiek miejsca dla matki z dzieckiem brak. Zmiana pieluchy też utrudniona - na szczęście Piotruś mieści się bez problemów w gondoli wózka i tak go przebieram, ale co będzie, jak zmienimy wózek na spacerówkę?  

czwartek, 20 czerwca 2013

Słów kilka mianem wstępu...

Ale ten czas szybko leci... Dopiero co dowiedziałam się, że jestem w ciąży, a tu już nasz maluszek się do nas uśmiecha i opowiada nam cały swój dzień - jego gaworzenie jest coraz częstsze i coraz głośniejsze :) To takie cudowne uczucie, móc codziennie obserwować, jak zmienia się mały człowiek, jakie wielkie kroki czyni w swoim rozwoju. Każda mama oczywiście porównuje swoje dziecko z innymi, zazwyczaj na korzyść swojego własnego, ale cóż zrobić, tego się chyba nie da zmienić. Podobnie każda mama chucha i dmucha na swój mały skarb. Pod tym względem niestety nie jestem inna, choć mam nadzieję, że z czasem mi to minie - nie chciałabym być kwoką, która pilnuje każdego kroku swojego kurczaczka, byleby tylko nic mu się nie stało. A trzeba przyznać, że już kilka razy miałam ochotę lecieć do lekarza z byle krostką czy wysypką. Jak dotąd musieliśmy się wybrać do lekarza z powodu ciemieniuchy, no i na to nieszczęsne szczepienie, a do tego cała seria badań kontrolnych - słuch, główka, no i bioderka. W drugim kwartale kolejna seria. Ale najważniejsze to móc usłyszeć, że wszystko w porządku, że niepotrzebnie przesadzamy, choć dobrze, że nie bagatelizujemy.