środa, 3 lipca 2013

Kąpielowe love

Czy są jakieś dzieci, które nie lubią kąpieli? Jakoś ciężko mi sobie to wyobrazić... Chociaż może jednak... Nasz synek uwielbia kąpiel, kocha wodę do tego stopnia, że w czasie chrztu zamiast płakać, jak ksiądz polał mu główkę, to beztrosko się roześmiał :)
Nasz kąpielowy rytuał zaczynamy najczęściej (jak mały jest bardzo zmęczony, to opuszczamy tę część programu) od masażu - najpierw stópki i nóżki, potem coraz wyżej, czyli brzusio, rączki, no i na koniec główka. A do masażu najlepiej sprawdza się u nas oliwka - jakaś zwykła, żadna tam wypasiona. Najpierw to była oliwka z Hippa, ostatnio zaopatrzyłam się w delikatną oliwkę z Nivei.
Jak już się wymasujemy, to przechodzimy dalej, czyli wskakujemy do wody. W wodzie oczywiście jakiś specyfik dla skórki, w naszym przypadku Oilatum. Kupić można wszędzie, i w drogeriach, i w aptekach, i w sieci oczywiście, trzeba tylko polować na dobre okazje. Dziś na przykład w aptece zapłaciłam o 22 złote mniej niż w drogerii i to wcale nie z powodu promocji, tylko produkt był importowany (nie wiem sama jak to możliwe, ale jednak). Jak już się wyciaplamy w wodzie, to szybko na ręczniczek, wycieramy się, pielucha i pajac, no i czas na kolację...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz