sobota, 13 lipca 2013

Laktator Lovi

Kilka dni temu otrzymałam laktator elektroniczny LOVI PROLACTIS. Ponieważ po otwarciu przesyłki moim oczom ukazało się istne "laktacyjne" cudo, od razu zabrałam się do testowania.
Zanim jednak po raz pierwszy użyłam laktatora, rozpakowałam całą zawartość torby, w której się on znajduje.   

Torba z laktatorem


Po otwarciu ukazała się cała jej zawartość
wraz z poradnikiem "Szkoła karmienia"



Oto cała zawartość torby z laktatora LOVI

Szczerze mówiąc patrząc na zawartość torby lekko się przeraziłam i nie byłam pewna, czy podołam zadaniu złożenia go. Moje obawy okazały się jednak bezpodstawne - laktator jest naprawdę banalnie prosty w obsłudze. Złożenie całości zajęło zaledwie kilka minut - i to za pierwszym razem, ponieważ po każdym kolejnym użyciu i wymyciu go, składam go już teraz dosłownie w kilka sekund. 

Wszystkie "części składowe" laktatora
Laktator LOVI ma dwie opcje używania - możemy go złożyć do laktatora elektronicznego lub też używać go jako laktator ręczny. Jak dotąd nie miałam okazji wypróbowania go w wersji ręcznej, stąd też moja opinia dotyczyć będzie tylko laktatora elektronicznego.

Laktator LOVI Prolactis może być używany albo po podpięciu do sieci lub też bezprzewodowo, po założeniu odpowiednich baterii (4 paluszki AA). Zaraz po włączeniu automatycznie uruchamia się mechanizm, z tym że przez pierwsze dwie minuty brodawka i pierś są jedynie pobudzane do "wydawania" mleka", a dopiero po tym czasie rozpoczyna się właściwe ściąganie mleka. Oczywiście, jeśli mleko zaczyna lecieć przed upływem dwóch minut, możemy przez naciśnięcie jednego przycisku przejść od razu do fazy ściągania. Ważne jest również, że możemy same regulować siłę ssania laktatora, tak więc ściąganie mleka jest praktycznie bezbolesne. I co najważniejsze, mleko ściąga się naprawdę szybciutko. Kilka minut i pierś jest praktycznie całkowicie opróżniona...

Podsumowując, laktator spisuje się naprawdę rewelacyjnie. Ostatnio dopadł mnie kryzys laktacyjny i gdyby nie laktator elektryczny, dzięki któremu mogłam szybko i bezboleśnie "rozkręcać" laktację, nie wiem jak bym sobie poradziła.

Cena laktatora nie jest zbyt niska, ponieważ trzeba za niego zapłacić ok. 400 złotych, ale czasami lepiej zrezygnować z jakiś niepotrzebnych "gadżetów" dla mamy czy dziecka, a zdecydować się na zakup laktatora z wyższej półki - sprawimy w ten sposób prezent nie tylko sobie, ale z pewnością również naszemu maluszkowi, któremu w żaden sposób nie zabraknie naszego cennego mleczka :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz