środa, 24 lipca 2013

Wodne przygody na basenie

W niedzielę byliśmy po raz trzeci na basenie. Ponieważ my, rodzice, uwielbiamy pływać, jeszcze będąc w ciąży wiedziałam, że nasz synek też na basen będzie chodził. I to od momentu, kiedy tylko może.



W Polsce wskazane jest, aby odczekać z pierwszym pójściem na basen do ukończenia przez dziecko 3 miesięcy. Tak więc postanowiliśmy pójść na pierwsze zajęcia zaraz po 3 lipca, bo wtedy to Piotruś skończył 3 miesiące. Zanim jednak wybraliśmy się z pełnym ekwipunkiem na basen, zasięgnęłam rady wujka Google i poszukałam jakiejś szkoły pływania dla dzieci i niemowląt. W naszym mieście też jest pływalnia i nawet odbywają się na niej zajęcia dla najmłodszych, jednak czystość wody pozostawia wiele do życzenia,, dlatego zdecydowaliśmy się na inny basen.

Udało mi się znaleźć w Bielsku-Białej szkołę pływania bobas, która swe zajęcia prowadzi na basenie z ozonowaną wodą - to jedyne takie miejsce, jakie udało mi się "wyczaić" w okolicy, stąd też zdecydowaliśmy się właśnie na te zajęcia.

Pierwszy raz nie był wcale najgorszy, dużo bardziej stresująca okazała się być druga wizyta na basenie - musieliśmy czmychnąć z wody 10 minut wcześniej, żeby Piotruś nie wystraszył wszystkich dzieci w wodzie. Niestety godzina 13:30, okazała się być dla naszego malca niewłaściwa - normalnie o tej porze zawsze ucina sobie drzemkę, więc nie miał najmniejszej ochoty na figle wodzie.
Nauczeni więc przykładem poszliśmy również za radą przesympatycznego instruktora, Pana Tomka i wybraliśmy się na kolejne zajęcia na godzinę 15. Frajda to była niesłychana, pół godziny minęło jak z bicza strzelił i młody nawet jakby nie bardzo miał ochotę opuszczać tę wielką wannę z ciepłą wodą ani ramiona taty, które go w tej wannie trzymały, huśtały, chlapały i pokazywały świat z zupełnie innej perspektywy. Tak więc kolejne zajęcia już za tydzień - nie możemy się doczekać :)

Pierwsze zajęcia to dopiero badanie terenu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz